W zakładce znajdują się:
- Szaleństwa Fluoryta
- Pierwszy spacer
- Wizyta w szkole
- Sylwester
- Bałagan
- Pierwszy dłuższy spacer
Fluoryt budzi się, szaleje, bawi się zabawkami, podgryza, je, znowu biega, skacze i na koniec pada i śpi (w "budzie" pod łóżkiem). Oczywiście najlepsza zabawa jest w nocy :)
Fluoryt lubi spać pod łóżkiem.
I znowu w szale zabawy :)
|
Wszystkie zabawki są moje ... |
Kiedy dadzą znowu to jedzenie?
Dzisiaj, w wieku prawie 11 tygodni, Fluoryt wyszedł na swój pierwszy spacer. Na początku czuł się niepewnie. Potem się rozbrykał :)
|
Hm..., gdzie ja jestem? |
|
Jest sssuuuuuuppperrrrrrrr ........ |
|
Co ona znowu wymyśliła? |
|
Chyba o mnie nie zapomną? |
|
Lepiej do nich pobiegnę ... |
|
Jeszcze znalazła się woda ... |
Wizyta w szkole przybiła psa. Stanowczo za dużo w szkole się wymaga. A te długie korytarze mogą przerazić.
|
Gdzie ja jestem? |
|
Idę stąd |
|
Zmęczyła mnie ta szkoła ... |
Poza kilkoma przerwami na zabawę, prawie całą sylwestrową noc Fluoryt przespał. Jeszcze przed północą, jak petarda bardzo głośno strzeliła, Fluoryt spojrzał na telewizor. Zdziwiony co w nim tak głośno :) O północy, jak strzelały sztuczne ognie i petardy, Fluoryt spał i ewentualnie obracał się na drugi bok :)
|
Na początku chyba sądził, że gdzieś pojedziemy. |
|
Ale zostaliśmy i chyba nie było tak źle :) |
|
|
Zaraz ją dziabnę ... albo nie ... |
|
A ta przychodzi i zawsze mnie głaszcze :) Uwielbiam to. |
|
Już wystarczy. Koniec sesji. |
|
Zaraz mnie udusi ... Ale ona mnie kocha. Dam radę. |
|
Mogę wytrzymać jeszcze jedno zdjęcie. |
Kilka dni temu mój pies mnie rozczarował. Myślałam, że mam idealnego psa :) Wróciłam do domu. A tu wielki śmietnik. Fluoryt rozwalił całą paczkę pieluch - mat do nauki sikania.
|
Robota aniołka - Fluoryta |
Przygoda spacerowa zaczęła się od tego, że Fluoryt nie chciał zejść po schodach. Stał sparaliżowany. Zlitowałam się nad nim i go zniosłam. Na zewnątrz było już ok. Śnieg psu nie przeszkadzał (był to jego pierwszy kontakt z taką dużą ilością śniegu).
Potem szliśmy wzdłuż ulicy. Widać było że Fluoryt czuje się niepewnie. Ale szli ludzie, którzy się nim zachwycali i głaskali, więc Fluoryt o wszystkim zapomniał i tak z nimi szliśmy :)
Następnie zrobiliśmy wycieczkę tramwajem. Przejechaliśmy dwa przystanki. Fluoryt był bardzo grzeczny.
Później znowu miał problem z ulicą :) W końcu, po przejściu jeszcze kilkunastu metrów - stanął, oparł się o murek i nie chciał dalej iść.
|
Mam dość. Daj mi spokój. |
Po długich namowach ruszyliśmy i dotarliśmy do szkoły. Tym razem Fluoryt czuł się tu lepiej. Biegał, skakał. Sam zwiedzał szkołę :)
Tego dnia Fluoryt poznał kilka psów. Uśmiałam się. Fluoryt bawił się z dużymi psami, ale jak podszedł do yorka to odskoczył jakby się poparzył i aż usiadł z wrażenia
York jest z 3 razy mniejszy od Fluoryta, a bawił się z psami 5 razy większymi od siebie.
I jeszcze bonusik :) Na balkonie przyzwyczajałyśmy Fluoryta do mrozu.